Wyobraź sobie taką scenę: dostajesz awizo, biegniesz na pocztę, bo może to coś ważnego – sąd, urząd, może nawet prezent od losu. Ale nie – to list adwokacki za pobraniem. Tak, zanim go otworzysz, musisz... zapłacić. A potem co? Kwiaty? Wezwanie do zapłaty? A może rachunek za usługę, której nie zamawiałeś? Brzmi absurdalnie? A jednak – to się dzieje naprawdę.
Na początku ustalmy fakty. List adwokacki (często przybierający formę wezwania do zapłaty lub przedsądowego pisma ostrzegającego) to narzędzie działania adwokata w imieniu klienta. Może służyć jako ostrzeżenie przed podjęciem kroków prawnych, próba polubownego rozwiązania sporu lub po prostu sposób na wywarcie presji.
Normalnie – i zgodnie z dobrym obyczajem – takie pismo trafia do adresata listem poleconym, często z potwierdzeniem odbioru. Ma to sens: liczy się skuteczność doręczenia i data. Ale ostatnio niektórzy prawnicy postanowili wprowadzić... innowacje.
W teorii wygląda to tak: adresat musi zapłacić określoną kwotę, żeby odebrać pismo z poczty. Ile? Zwykle około 13 zł, choć zdarzają się też bardziej „ambitne” stawki. I tu wchodzimy na terytorium absurdu. Wyobraźmy sobie, że klient zamawia wezwanie do zapłaty w wersji premium. Płatne przy odbiorze. I teraz: jeśli adresat nie zapłaci – nie odbierze. Jeśli nie odbierze – nie przeczyta. Jeśli nie przeczyta – to po co w ogóle wysyłać? To tak, jakbyś chciał kogoś nastraszyć pozwem, ale wysłał mu wiadomość w butelce i wrzucił ją do rzeki. Może dopłynie. Może nie. Ale pieniądze za usługę już skasowane.
Tu wchodzi etyka zawodowa adwokata. Adwokat to nie sprzedawca z Allegro. Nie handluje treścią pism procesowych jak biletami na koncert. Jego zadaniem jest skuteczna i rzetelna reprezentacja interesów klienta. A nie uprawianie drobnego handlu epistolarnym szantażem. Czy list za pobraniem ma jakąś podstawę prawną? Owszem – każdy może wysłać coś za pobraniem. Ale pytanie brzmi: czy powinien? Czy to zgodne z dobrymi obyczajami, skutecznością doręczenia i etosem zawodu?
Podpowiedź: nie.
Rozumiem – czasy trudne, inflacja, składki rosną. Ale czy to znaczy, że etyka zawodowa adwokata powinna być wystawiana na sprzedaż za 13 zł? Może jestem boomerką, ale takiego węża w kieszeni to nawet Krakusy nie mają.
Z punktu widzenia praktyki – wezwanie do zapłaty powinno być doręczone skutecznie. Nie ma znaczenia, czy kosztowało 7,90 zł czy 0 zł. Liczy się, czy dotarło i czy adresat zapoznał się z treścią. Dlatego:
♣ wysyłka listem poleconym z potwierdzeniem odbioru – tak,
♣ mail z potwierdzeniem odczytu – też może być,
♣ list adwokacki za pobraniem – tylko jeśli naprawdę chcesz wywołać śmiech, złość albo zdziwienie.
Świat prawa to nie kabaret, chociaż czasem wygląda jak stand-up. Można próbować nowych metod, ale warto zadać sobie pytanie: czy to służy klientowi? Czy to jest skuteczne? Czy ja jako adwokat chciałbym dostać takie pismo od kolegi po fachu?
Myślę, że list adwokacki za pobraniem to nie innowacja – to wpadka wizerunkowa.
Masz pytania o skuteczne wezwania do zapłaty, etyczne działania w sporze czy dobrą praktykę w komunikacji prawnej? ZOSTAW WIADOMOŚĆ Piszę pisma tak, żeby działały – nie żeby zaskakiwały rachunkiem przy okienku pocztowym.
30 maja 2025 r.